Czy masaż musi boleć?
Stara szkoła masażu, sprzed jeszcze kilkunastu lat, oczywiście twierdziła, że tylko mocny masaż przynosi zamierzone efekty. Na szczęście później zaczęły się badania i dziś wiemy, że zbyt mocny masaż może zrobić więcej złego niż dobrego. Pacjent po masażu powinien czuć się rozluźniony, a nie jak po „rozjechaniu walcem”.
Zacznijmy jednak od tego co to znaczy „musi boleć”. Jeśli pacjent przychodzi z bólem, to nawet najdelikatniejsze dotknięcie masażysty będzie nieprzyjemne. To jednak jedna sytuacja, w której możemy rozmawiać o bólu podczas masażu. We wszystkich innych przypadkach powinno się pracować z pacjentem na granicy „dyskomfortu”. Czyli odczuwalnego, zdecydowanego nacisku jednak bez przekraczania granicy, w której pacjent zaczyna się „bronić”(spinać, zaciskać zęby itp.).
Żeby zrozumieć dlaczego to takie ważne wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, po co nam masaż? Masujemy po to, by rozluźnić ciało, czyli przywrócić mu właściwe napięcia i poprawić działanie układu krążenia. W trakcie uciskania poprawiamy też odpływu chłonki i krwi żylnej z tkanek oraz narządów. Dobrze wykonany masaż dodatkowo stymuluje wydzielanie hormonów, m.in. przeciwbólowych endorfin, serotoniny, która poprawia nastrój oraz histaminy, odpowiedzialnej za rozszerzenie naczyń. Wszystkie te działania regenerują nasz organizm.
Co się natomiast dzieje gdy nacisk jest zbyt mocny?
Jeśli jednak nacisk jest zbyt silny, organizm zaczyna się bronić i przeciwstawiać rozluźnianiu. Nie wspominam już o sytuacji kiedy może dojść do uszkodzenia włókien mięśniowych, krwiaków itp. Najłatwiej można wytłumaczyć pacjentowi taką sytuację odnosząc się do popularnych zakwasów po intensywnym treningu lub przemęczeniu po wykonanej nadmiernej pracy. W trakcie zbyt mocnego masażu w mięśniach dochodzi do mikrouszkodzeń…, te goją się przez kilka dni i właśnie wtedy czujemy popularne zakwasy.